#Publicystyka,#Pływanie Sportowe

Warsaw Open

Fot.: Warsaw Masters Team

Warsaw Open

„Zawody masters w pływaniu – to zawody tylko dla osób 50+”. Bardzo długo, zwłaszcza bazując na wielu źródłach w internecie, pokutowało we mnie takie stwierdzenie. Tymczasem są to po prostu zawody otwarte, dla każdego, niezależnie od wieku i poziomu zaawansowania. Mogą w nich też uczestniczyć zawodnicy niezrzeszeni, nienależący do żadnego klubu sportowego. Wszystko brzmiałoby świetnie, gdyby nie fakt że żeby się o nich dowiedzieć musiałem przejść długą drogę – na oficjalnej stronie związku pływackiego nie ma o nich aktualnych informacji. Tak naprawdę wszystkie informacje znajdziecie na stronie livetiming.pl, gdzie te zawody widnieją obok innych, profesjonalnych zawodów. Na szczęście ma się to w przyszłości zmienić. Ja spośród mających się odbyć do końca roku zawodów wybrałem ostatnie – te w Warszawie. Miałem ochotę po raz kolejny odwiedzić to miasto, szkoda tylko że tym razem nie poznałem nikogo nowego ani na pływalni, ani poza nią. Miałem jednak przyjemność mieszkać w dobrze znanym mi hostelu kapsułowym na Śródmieściu, niedaleko ulicy Świętokrzyskiej. Stąd dojazd na pływalnię tramwajem był naprawdę bezproblemowy. Warszawianka to basen olimpijski położony na warszawskim Mokotowie – trochę inaczej go sobie wyobrażałem, ale szczególnie szatnie zrobiły na mnie pozytywne wrażenie – czarnobiałe fototapety z widokami Warszawy kontrastowały z wielobarwnymi szafkami, których drzwiczki po wewnętrznej stronie kryły inspirujące myśli. Bardzo pomocni byli też sędziowie i organizatorzy, którzy mi jako nowicjuszowi pomogli w poruszaniu się na zawodach! Trudno stwierdzić, czy byłem dobrze przygotowany do tych zawodów. Regularne treningi zacząłem dopiero w drugiej połowie roku, wiedziałem wcześniej że będę startował w dwóch konkurencjach – 50 m stylem klasycznym i 50 m stylem grzbietowym i wiedziałem też, jakie czasy osiągałem na próbnych startach we Wrocławiu. Dopiero po zakończonych zawodach zdałem sobie sprawę, że zdecydowanie brakuje mi treningów na długim basenie – na co dzień korzystam z nowo otwartego krótkiego Basenu Zakrzów, a co za tym idzie brakuje mi też doświadczeniu w samych startach – przy prawidłowo wykonanym skoku można zyskać naprawdę wiele dodatkowych sekund. Wraz z moim trenerem doszliśmy do wniosku, że nie obędzie się bez co dwutygodniowych spotkań, żeby kontrolować moją technikę – do tej pory ćwiczyłem sam na podstawie wcześniej przesłanych zadań, które zapisywałem na niezwykle poręcznym tablecie do pisania. Tak więc nie owijając w bawełnę – osiągnąłem bardzo podobne czasy zarówno w jednej, jak i drugiej konkurencji – czyli 51,39 s grzbietem i 51,87 żabką – wiem że to bardzo średnie czasy, ale przez niską frekwencję w pierwszej dyscyplinie udało mi się zająć drugie miejsce oraz dostać dyplom! Jest to naprawdę duża motywacja do dalszej pracy, chociaż obecnie czuję że potrzebuję odpocząć. Okres świąteczny będzie dodatkowym pretekstem, żeby odpocząć nie tylko fizycznie, ale i psychicznie od pływania. Jednak nigdy nie zapomnę emocji, jakich doświadczyłem na platformie startowej. Czułem się jak ci zawodowi pływacy, których kiedyś oglądałem w telewizji i tego potrzebowałem najbardziej. Teraz tylko zostaje dorównać im pod względem formy! Tego życzę sobie w Nowym Roku.

Dodaj komentarz

Wysyłając komentarz, akceptujesz politykę prywatności i zasady użytkowania.