Głosy z gwiazd
Zaczęło się całkiem niespodziewanie. Śpiewałem w hotelowym korytarzu, tak po prostu do podkładów na YouTubie, ponieważ było mi cholernie źle. Pewna dziewczynka wyszła z pokoju, żeby zobaczyć co się dzieje. Powiedziała: Ładnie Pan śpiewa. Nie pamiętam, co powiedziałem, ale prawdopodobnie śpiewałem dalej. Kiedy już znalazłem mieszkanie, postanowiłem wziąć lekcje śpiewu. Dobrze pamiętam to uczucie, jakby urosło we mnie coś nowego, mrowiło i ocieplało mnie od środka. Tak właśnie czuje się człowiek, który uczy się śpiewu z przepony. To śpiew, dzięki któremu mamy większą kontrolę nad dźwiękiem, niż gdybyśmy go nie używali. Nie pamiętam, czy było to przed, czy po, ale wiem, że zrobiłem kiedyś jedno zdjęcie aparatem. Był to jakiś gołąb na szarym tle. Tak zaczęła się piosenka „Szarość tu, szarość tam”. Mogę śmiało powiedzieć, że od tego momentu zacząłem pisać własne piosenki. Melodie do nich przychodziły albo same i wtedy zapisywałem je na dyktafonie, albo przy luźnych sesjach przy keyboardzie (używam mojego ulubionego Roland GO Piano). Teksty dopowiadałem sobie najczęściej od razu po albo na odwrót, przed napisaniem piosenki. Miałem poczucie, że chcę puścić te utwory w świat, więc kręciłem do nich krótkie filmiki i publikowałem je. Jednak dopiero później, zacząłem robić to w sposób, przynajmniej na tyle, ile to możliwe, profesjonalny i co najważniejsze systematyczny. Dobrze wiedziałem, że aby jakaś marka, czy w tym przypadku właśnie „Głosy z gwiazd”, stały się rozpoznawalne, muszę przypominać o sobie widzom. Opublikowanie jednego, choćby dobrego, filmiku nie utrwali się w świadomości widzów, nawet jeżeli im się spodoba. Sam chwytałem się na tym, że odkrywałem internetowych twórców, nawet po kilku latach ich działalności i wiązałem się z nimi na dłuższy czas przez subskrypcje itp.
Warto powiedzieć, skąd wziąłem tę nazwę. Nie jest to tak oczywiste, nie wziąłem tej nazwy z nikąd. Jeżeli dobrze prześledzisz moją stronę, znajdziesz na niej artykuł o Carlu Friedrichu Goerdelerze. Autor przedruku wspomina tam o Julitcie Mikulskiej-Bernaś. Chciałem odkryć twórczość tej pisarki i tak natknąłem się na Innanę. Jeden z rozdziałów tego futurystycznego opowiadania nosi dokładnie ten sam tytuł, który urzekł mnie swoją wielowymiarowością. My jako mieszkańcy Ziemi, mieszkańcy Drogi Mlecznej, wysyłamy do Kosmosu swój głos poprzez to co czynimy, poprzez dobre i złe czyny, a jeżeli mówimy o dobrych to przez kulturę, sport, naukę, technologię, rękodzieło i wiele wiele innych. Piosenki, które tworzę, zamykają się dwóch ważnych tematach – są o miłości i samotności, jak zresztą piszę w opisie projektu. Śpiewam o miłości i samotności, tak jak ja je odczuwam i jestem naprawdę ciekawy, czy koreluje to z postawami innych osób. Ja w obecnym świecie widzę spłyconą miłość i dobrze ukrytą samotność. Gdybym żył na świecie, którym ja żyje w swojej głowie, to wolałbym raczej – egzaltowaną miłość i niezamaskowaną samotność. Mówię to z perspektywy Polaka, bo wierzę że duży wpływ na zachowanie ludzi ma państwo i kultura. Dlatego tak bardzo chciałbym żyć przez długi czas w krajach, gdzie właśnie tak musi być – na przykład w krajach południowych. Wypracowałem więc system, dzięki któremu łatwiej mi tworzyć online – mam na to przeznaczone specjalne miejsce w pokoju dziennym, posiadam potrzebny sprzęt oraz oprogramowanie. Polecam aplikację CapCut, dzięki której można tworzyć o wiele bardziej efektowne filmy niż w aplikacji oferowanej przez TikTok. Ten sposób tworzenia domowych koncertów jest najlepszy, zwłaszcza teraz kiedy praktycznie wszyscy tworzą i nawet nagrywają albumy w domu.
Oglądaj →
Featured Photo by Tomasz Janus (@tomekjanus)